Wpisy archiwalne w miesiącu

Luty, 2011

Dystans całkowity:593.40 km (w terenie 28.00 km; 4.72%)
Czas w ruchu:26:52
Średnia prędkość:22.09 km/h
Maksymalna prędkość:45.50 km/h
Maks. tętno maksymalne:179 (91 %)
Maks. tętno średnie:147 (75 %)
Suma kalorii:11731 kcal
Liczba aktywności:21
Średnio na aktywność:28.26 km i 1h 16m
Więcej statystyk

Praca

Czwartek, 10 lutego 2011 · Komentarze(0)
Kategoria do/z pracy, 3M
Przed pracą wizyta w Sopocie. Nawet niezłe prędkości udawało mi się wygenerować. Trzeba było tylko uważać na podstępne lodowe łaty, które się czaiły w okolicach parku w Brzeźnie.
Droga powrotna była mniej ciekawa, bo coś flaki mi się poskręcały i nie mogłem dobrać bezbolesnej pozycji, więc telepałem się powolutku.

Praca

Środa, 9 lutego 2011 · Komentarze(0)
Kategoria 3M, do/z pracy
Do pracy przez Sopot. Pogoda super, starczyła jedna para skarpetek i rajtków :)
W drodze powrotnej dwa razy o mało nie wpakowałem się na ścieżce rowerowej pod auta. Ciekawe kiedy do kierowców dotrze kto ma tam pierwszeństwo.

Praca

Poniedziałek, 7 lutego 2011 · Komentarze(0)
Kategoria 3M, do/z pracy
Wreszcie droga rowerowa stała się przejezdna i prędkość wzrosła :-)
Wyczytałem, że policja zatrzymała baranów, którzy porozbijali przystanki... Może się zgłoszę, żeby mi za dętkę i Ralpha kasę oddali ;-)

Interwały - trenażer

Niedziela, 6 lutego 2011 · Komentarze(0)
Kategoria 3M, terefere
Trenażerowe interwały poimprezowe. Miałem wrażenie, że pikawa mi wyskoczy, ale jakoś przeżyłem. Jazda na trenażerku jest doskonała na zwalczenie kaca :)
Nowy łańcuch, poprzedni skończył się po 600km. Jazda po soli i piachu chyba łańcuchom nie służy...

Praca - 2 x awaria

Piątek, 4 lutego 2011 · Komentarze(2)
Kategoria 3M, do/z pracy
W drodze do roboty złapałem gumę... Jacyś debile potłukli przystanek autobusowy dzień wcześniej (swoją drogą jest on "w oku kamery", ale jak znam życie to nikt nic nie widział i nic się nie nagrało, bo akurat kamera miała zaćmienie [edit: panowie zostali wyłapani]). Służby uwinęły się ekspresowo z posprzątaniem, ale ja oczywiście musiałem trafić na jakiegoś szklanego niedobitka... Fidrygałki do naprawy koła oczywiście zostały w chałupie. Pierwszy raz miałem więc okazję transportować rower autobusem miejskim. Było całkiem sympatycznie :-)
W pracy z wybawieniem popędził Dominik, który poratował mnie zestawem ratunkowym... 2 razy, ponieważ za pierwszym było 50% szans na sprawność zapasowej dętki :)