Ciekawa impreza. Prawie wszystko w lesie, trasa dość łatwa i przyjemna. Niestety dałem trochę ciała i ustawiłem się prawie na samym końcu ostatniego sektora w medio... Nie muszę dodawać jak się podjeżdżało pod Łysą Górę na końcu stawki. Niestety nie mam tyle pary w nogach, żeby móc dogonić tych którzy sobie już pojechali :-). Cóż, przynajmniej mam motywację do zdwojenia wysiłków treningowych i poprawienia wyniku za rok...
Wieczorem założyłem nową (znaczy się starą, ale taką co ma jeszcze zęby) kasetę i nowy łańcuch. Jutro się okaże, czy korba to całe towarzystwo przyjmie :-|
Na rowerze od małego.
Przerwa 2003 - 2010.
Zajeździłem Pawika, Pelikana, Wigry, 2 Jubilaty (z czego ten drugi to była lux-torpeda z przerzutką w piaście) i kilka wynalazków co to nawet nazwy chyba nie miały.
W epoce nowożytnej miałem Cannona (ehh... żyło się kiedyś na koszt starych :)) i Cuba z którym w chwili załamania się rozstałem.
Teraz podróżuję na Giancie żony i nowym Cubie (który zapadł teraz w sen zimowy)