Nie wiem, co mnie podkusiło, żeby przejechać się nad morzem w godzinach wieczornych. Na drodze rowerowej powinien być napis: trasa nieprzejezdna. Nie ukrywam, że czegoś takiego jeszcze tam nie widziałem - rekordem był chyba gość na rolkach, który gadał przez telefon, a za rękę trzymał małą dziewczynkę (też na rolkach). Tarasowali całą drogę, a facet tak był zajęty gadaniem, że nic nie słyszał i nie widział... Świetny przykład dla (najprawdopodobniej) córki. wrrr... Nie rozumiem też czemu rowerzyści gadają przez telefony stojąc na środku drogi rowerowej. Tak trudno jest zejść na trawnik?? I czemu masa cyklistów jeździ obok siebie, zamiast jeden za drugim? Echhh...
Na rowerze od małego.
Przerwa 2003 - 2010.
Zajeździłem Pawika, Pelikana, Wigry, 2 Jubilaty (z czego ten drugi to była lux-torpeda z przerzutką w piaście) i kilka wynalazków co to nawet nazwy chyba nie miały.
W epoce nowożytnej miałem Cannona (ehh... żyło się kiedyś na koszt starych :)) i Cuba z którym w chwili załamania się rozstałem.
Teraz podróżuję na Giancie żony i nowym Cubie (który zapadł teraz w sen zimowy)