Poranne kręcenie nad morzem w ramach akcji odchudzającej :) Po godzinie trzeba było się ewakuować ze względu na rolkarzy powodujących nieprzejezdność drogi rowerowej. Straż Miejska ma ten temat oczywiście głęboko w pompie.
Przejażdżka po Dolinie Radości. Póki co na rowerze zimowo-treningowym. Kubiak stoi z niekompletnym napędem i czeka na moją decyzję, czy dać szansę XTR'owi, czy wymieniamy sprzęt na X0 :)
Zabawę zakończyłem na około czterdziestym kilometrze z powodu zerwania łańcucha, a w zasadzie z powodu pęknięcia spinki... #$%@#$^%^&&!!!!!! 10 minut jeszcze się szarpałem ze skuwaczem i nową spinką, ale nic z naprawy nie wyszło... A było tak pięknie. Nienawidzę tego uczucia, kiedy stoję utaplany w błocku i widzę te tabuny ludzi, przejeżdżające obok...
Po pracy pojechałem z Tequilą zapisać się na jutrzejsze zawody. Szwankuje mi manetka tylnej przerzutki. Jestem tym faktem tak zgotowany, że obiecuję sobie, że już nigdy nie kupię nic firmy Shimano :) Jeśli uda się przejechać jutro maraton, to pewnie mi przejdzie. Jeśli się nie uda z powodu tej $@#.& manetki, to będzie przesiadka na SRAMA. To już druga wpadka tej firmy w przypadku mojego roweru - pierwszy raz pogniewałem się na koła XT, ale to już zupełnie inna historia.
Na rowerze od małego.
Przerwa 2003 - 2010.
Zajeździłem Pawika, Pelikana, Wigry, 2 Jubilaty (z czego ten drugi to była lux-torpeda z przerzutką w piaście) i kilka wynalazków co to nawet nazwy chyba nie miały.
W epoce nowożytnej miałem Cannona (ehh... żyło się kiedyś na koszt starych :)) i Cuba z którym w chwili załamania się rozstałem.
Teraz podróżuję na Giancie żony i nowym Cubie (który zapadł teraz w sen zimowy)